Baranek bez skazy…
I.
Gdy ludzkość skażona grzechem pierworodnym,
W historii świata na wieków przestrzeni,
Toczy między sobą wciąż krwawe wojny,
Wiedziona ku zatraceniu szatańskimi podszeptami…
Gdy pogłoski o kolejnych zbrojnych konfliktach,
Niosące się w światowego formatu mediach,
Zasiewają wciąż niepokoju ziarna,
W duszach milionów bogobojnych Chrześcijan,
A widmo globalnej wojny nuklearnej,
Jawiąc się nam wszystkim realnym zagrożeniem,
Jak upiór z przeszłości krąży nad światem,
Lekceważone skrzętnie w politycznym dyskursie…
A my z biblijnego Edenu wygnańcy,
Nieszczęśni synowie Ewy,
Tułając się po bezdrożach codzienności,
Wikłamy się wciąż w rozliczne konflikty,
Gdy na uczucia innych nie bacząc,
Ludzie wciąż wzajemnie się krzywdzą,
Kierując się jedynie zysków żądzą,
Tak bardzo zaślepieni współczesnością…
Niewinny Baranek bez skazy,
Symbolem będąc Najdoskonalszej Ofiary,
A zarazem doskonałym Kapłanem Przedwiecznym,
Bez najmniejszego grzechu i najmniejszej wady,
Gdyż podług Bożego Słowa,
Zarówno kapłan jak i ofiara,
Nie mogli mieć w sobie ni najmniejszych wad,
Doskonałość winna obojga cechować,
Posłuszny Woli Ojca złożył swe życie,
Jako za ludzkość całego świata zapłatę,
By za plugawe nikczemne grzechy nasze,
Ofiarnie męczeńską śmierć ponieść,
By ofiarą swej Krwi odkupić,
Winy grzeszników z każdej świata strony,
Dobrodziejstwa wyzwolenia z grzechów udzielić,
Każdemu jednemu bez wyjątku człowiekowi…
II.
Gdy los niepewny naszych przyszłych dni,
W cieniu trawiącej Ukrainę wojny,
Zależny od przywódców mocarstw atomowych,
Katowskim toporem na cienkim włosku wisi…
Gdy kolejne doniesienia ze Strefy Gazy,
W natłoku medialnych informacji,
Mieszają się z relacjami płynącymi z Awdijiwki,
Powodując w głowach staruszków mętlik,
Przywołując niekiedy bolesne wspomnienie,
Tamtych strasznych lat okupacji hitlerowskiej,
Naznaczonych tak bardzo bólem i cierpieniem,
Na każdym kroku powszechnym bezprawiem…
To nie w krzykliwych nagłówkach brukowców,
Bijących po oczach z ulicznych telebimów,
I nie w ofertach telewizyjnych kanałów,
Kabaretowych rewiach czy zwierzeniach celebrytów,
Lecz w odwiecznej mądrości płynącej z Ewangelii,
Na pożółkłych kartkach modlitewników starych,
Winniśmy dzisiaj szukać pociechy,
Jak i przed wiekami pradziadowie nasi…
Gdyż niewinny Baranek bez skazy,
Ofiarowanym był za winy ludzkości,
By z biegiem czasu w wiekach kolejnych,
Uśmierzać wciąż nieustannie Miłosierdziem Bożym,
Tlące się zarzewia kolejnych wojen,
Kładące się wywiedzionym z przeszłości cieniem,
Ogromnych pożarów trawiących miasta wielomilionowe,
By pozostawić zgliszcza zionące smutkiem…
I choć wszystkie znane nam w dziejach wojny,
Wypaliły swe piętno na losach ludzkości,
Rozpleniając rozliczne grzechy,
Pychy, chciwości, rządzy,
Niewinny Baranek bez skazy,
W obfitości swego Miłosierdzia gładzi grzechy,
Tych, którzy z Nim chcą być uwielbieni,
W nieznającym niesprawiedliwości Królestwie Bożym...
III.
Gdy dziś ojców naszych Wiarę,
Usiłują wciąż ośmieszać media fałszywe,
Swym zakłamanym medialnym przekazem,
Zafałszowanym misternie rzeczywistości obrazem,
Sączącym się w nasze głowy z plazmowych telewizorów,
Karcącym nas z ust lewicowych propagandystów,
W zawiłościach technik pedagogiki wstydu,
W potokach słów ,,New Age"-owych proroków,
Mnogością wykluczających się wzajemnie przekazów,
Płynących ściekiem z radiowych odbiorników,
Pośród dnia codziennego natłoku obowiązków,
Docierających często do naszych uszu…
Ponadczasowe dziedzictwo Dwunastu Apostołów,
Otoczone troskliwą pieczą aniołów,
Pozostaje nam igłą duchowego kompasu,
Mimo upływu kolejnych wieków,
By bój między Niebem i piekłem,
O każdego jednego człowieka duszę,
Zawsze Niebios kończył się triumfem,
W cieniu piekieł porażki sromotnej…
A niewinny Baranek bez skazy,
Osaczony przez nieprzyjaciół Prawdy,
Tysiące ateistów i antyklerykałów wojujących,
Współczesnych proroków fałszywych idei,
Szermujących wciąż tymi samymi,
Godzącymi w Kościół licznymi paszkwilami
I powielającymi wciąż te same błędy,
Kolejnymi pseudonaukowymi publikacjami,
W toku licznych burzliwych dyskusji,
Toczonych między teologami i antyklerykałami,
Gdzie pośród ciągnących się latami waśni,
Sypią się wciąż najostrzejsze argumenty i przytyki,
Broni się wobec niewiernych i złośliwych,
Przez wieki kolejnych apologetów słowami,
Nie ustępując w boju pola szatanowi,
Walcząc orężem Prawdy przeciw oszczerstwom fałszywym…
IV.
Dziś gdy zmasowane ostrzały rakietowe,
Obracają w gruzy sięgające chmur wieżowce,
Równolegle z zbrojnymi konfliktami szalejącymi na świecie,
Toczy się wojna i o ludzkie dusze…
Lecz tej duchowej wojny orężem,
Nie są wcale arsenały śmiercionośne,
Lecz w odwiecznym boju z sobą skrzyżowane,
Niczym lśniący i zardzewiały dwa obosieczne miecze,
Inspirujące ludzkość Boże Natchnienie,
Niesione przez wieki anielskim szeptem,
I pętające sumienia pokusy piekielne,
W ludzkie dusze przez czartów sączone…
Gdy krople Najdroższej Chrystusa Krwi,
Broczące niegdyś spod cierniowej korony,
Padają dziś w ludzkich sumień głębiny,
W każdym nabożeństwie wielkopiątkowym,
Zaś bezwzględnych dyktatorów wypaczone sumienia,
Pozostają wciąż zabawką w ręku szatana,
Niczym w wielkiej grze o losy świata,
Znaczone karty w dłoniach szulera…
Niewinny Baranek bez skazy,
Nasz obrońca, pośrednik, orędownik,
Przenigdy samych nas nie zostawi,
Choćby w śmiertelnych grzechach pogrążonych,
By w półmroku starych kościołów drewnianych,
Dotykając każdego z nas duszy,
Na skruszonych w Sakramencie Pokuty,
Wylać dobrodziejstwa płynące z Jego życia i śmierci,
Sprawując pieczę nad wszystkimi stworzenia dziełami,
Ten Arcykapłan Przedwieczny i Sędzia Sprawiedliwy,
Kiedyś świat cały z wszelkich grzechów oczyści,
U schyłku dziejów na Sądzie Ostatecznym,
Rozkazując zastępom aniołów niebiańskich,
Niczym oddanym żeńcom swemu panu posłusznym,
Chwasty grzechów powiązane w snopki,
Wrzucić na wieki w ogień piekielny…
V.
Gdy o duszę każdego jednego człowieka,
Toczy się najważniejsza w dziejach świata wojna,
Pomiędzy anielskim orszakiem Baranka,
A przebiegłymi zastępami piekła…
By gdy czas każdego się dopełni,
A spowite snem wiecznym zamkną się powieki,
Do Domu Ojca na powrót sprowadzić,
Wszystkich ludzi prawdziwie wiernych…
By u schyłku czasów w oczach Ojca Przedwiecznego,
Osądzeni sprawiedliwie podług Prawa Bożego,
Pokrzepieni zmartwychwstania nadzieją,
Uniknęli kary ognia piekielnego…
By przez nieprzyjaciół Kościoła o sercach nieprawych,
Za ziemskiego życia często wyszydzani,
Dumni Chrześcijanie z każdej świata strony,
Najrozliczniejszym szykanom wciąż poddawani,
Kiedyś na Sądzie Bożym,
Podług ziemskich uczynków sprawiedliwie osądzeni,
W blasku chwały stanęli szczęśliwi,
Jako pokorni słudzy żarliwie Bogu oddani…
Niewinny Baranek bez skazy,
Mimo upływu wieków kolejnych,
Symbolem pozostaje wciąż dla nas wymownym,
Wielkiej Ofiary za grzechy ludzkości,
Jako niewielki baranek z masła bądź cukrowy,
W przystrojonych bukszpanem koszyczkach wielkanocnych,
Ciesząc oczy wszystkich bez wyjątku dzieci,
Pośród dnia tego licznych chwil radosnych,
Gdy w oku mimowolnie zakręci się łza,
Kciukiem jedynie ukradkiem otarta,
Przywołuje także i nasze wspomnienia,
Z odległego minionego już świata dzieciństwa,
Tamtych licznych minionych Wielkanocy,
Które przez życie nas ukształtowały,
Z nieśpiesznym biegiem lat kolejnych,
Czyniąc nas tymi kim dzisiaj jesteśmy...
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -