Lśniąc na niebie
Otworzyła
oczy i przeciągnęła się. Znowu to samo - pomyślała smutno. Odsłoniła
ciężkie zasłony i wyjrzała za okno. Blade promienie księżyca słabo
wdzierały się do jej pokoju. Założyła na siebie tą samą co zwykle
srebrną suknię i wyszła z domu. Szła pustymi ulicami smętnie szurając
nogami. Dlaczego znowu mam robić to samo ? - spytała sama siebie i
zagryzła do krwi usta. Poczuła jak po jej policzku płynie jedna łza.
Zimna jak ona sama. Tak, cała była zimna. Zaczęła być taka w chwili gdy
zamarzło jej serce. Żyła jak zwykle i nikt nie domyślał się, że ona go
nie ma. Straciła je na zawsze. Przynajmniej tak jej się wydawało.
Doszła do krawędzi swego świata i pomału posuwając stopy zsunęła się w
ciemną przepaść. Co będzie dalej ? Co jest tam, na dole ? Spadła ... i
była nareszcie wolna. A tam w dole ...
Nagle Anna krzyknęła:
- Widzę, widzę, spada !
- Gdzie ? - spytał Tomek - nie widzę !
- Tam ! Patrz... Pomyśl życzenie, to spadająca gwiazda.
Skomentuj utwór (3)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -